Zanim zabrałem się do pierwszego treningu sięgnąłem do internetu. Jak wszyscy wiemy internet jest ogromnym źródłem informacji i można tam znaleźć naprawdę wartościowe rzeczy. Trzeba jednak poświęcić na to trochę czasu.
Pamiętacie jak w poprzednim poście "Syzyfowe początki" wspomniałem o filmiku który odmienił moje życie? Główną inspiracją był właśnie ten filmik pt. "Hannibal For King" . Kiedy zobaczyłem co ten człowiek robi zaniemówiłem. Na tamten czas wydawało mi się to niewykonalne. Chcąc wyglądać i być silny jak on musiałem jednak zacząć od podstaw. I tutaj na pomoc przyszły różne portale i fora związane z dyscypliną Street Workout.
Wyszukiwałem podstawowe ćwiczenia z wykorzystaniem masy własnego ciała. Warunki domowe jednak nie pozwalały mi na realizacje treningu tak, jak go sobie wyobrażałem. Ogromną przeszkodą była oczywiście moja sprawność fizyczna, która była w stanie opłakanym. Próbując robić pierwsze powtórzenie pompki nie potrafiłem się podnieść do góry. Mimo to nie poddałem się. Kombinacje jak ułatwić sobie ćwiczenia były przeróżne.
Wygodne okazały się pompki z nogami do pasa opartymi na łóżku. Pozwoliły wzmocnić obręcz barkową oraz klatkę piersiową. Drugim wariantem pompek były pompki odwrotne. Fantastyczna alternatywa do treningu tricepsów dla osób początkujących, bo jest to bardzo ważna partia mięśniowa w Street Workout. Na mięśnie brzucha - oczywiście brzuszki w różnych odmianach. Zostały więc dwie partie:plecy i nogi, których początkowo nie robiłem wcale.
Moim priorytetem była "baza mięśniowa". Z braku wiedzy, trenowałem 5 razy w tygodniu stopniowo zwiększając liczbę powtórzeń. Przyszedł wreszcie moment, w którym upór się opłacił. Pierwsze powtórzenia pełnych pompek. Był to pierwszy sukces i pierwsza motywacja do dalszego treningu. Treningi były coraz bardziej intensywne, coraz więcej siły nabierałem. Stwierdziłem, że mogę zrobić sobie trening FBW z podziałem ćwiczeń na partie. Były to po dwa ćwiczenia na klatkę, dwa na barki, dwa na triceps, nogi i plecy nadal zostawały w tyle. Mój wygląd się zmieniał, co było kolejną motywacją do dalszych działań.
Na moim osiedlu powstała zewnętrzna siłownia, która była doskonałą alternatywą do przełamania bariery i wyjścia do ludzi. Na początku było to bardzo ciężkie. Potem jednak zrozumiałem, że to była najlepsza decyzja jaką mogłem podjąć. Ludzie patrzyli na mnie z ogromnym zdziwieniem. Bardzo mnie to peszyło. Kilka razy chciałem zrezygnować z treningów na świeżym powietrzu właśnie przez tych ludzi. Jednak uparłem się i sam sobie udowodniłem, że jestem takim samym człowiekiem jak inni. Zaproponowałem wspólne treningi koledze, który przyprowadził swojego kolegę. Pomyślałem: im więcej osób tym lepsza zabawa. Zebraliśmy się, ułożyliśmy wspólnie plan treningowy według którego będziemy mogli działać i to był kolejny etap progresji zarówno mentalnej jak i fizycznej. Spotykaliśmy się 3 razy w tygodniu. Treningi trwały głównie 2 godziny. W końcu trening był pełny. Dołożyłem ćwiczenia na plecy i nogi i stopniowo obserwowałem rozwój swojej siły i umiejętności.