sobota, 27 czerwca 2015

Pierwsze treningi






Zanim zabrałem się do pierwszego treningu sięgnąłem do internetu. Jak wszyscy wiemy internet jest ogromnym źródłem informacji i można tam znaleźć naprawdę wartościowe rzeczy. Trzeba jednak poświęcić na to trochę czasu. 


Pamiętacie jak w poprzednim poście "Syzyfowe początki" wspomniałem o filmiku który odmienił moje życie? Główną inspiracją był właśnie ten  filmik  pt. "Hannibal For King" . Kiedy zobaczyłem co ten człowiek robi zaniemówiłem. Na tamten czas wydawało mi się to niewykonalne. Chcąc wyglądać i być silny jak on musiałem jednak zacząć od podstaw. I tutaj na pomoc przyszły różne portale i fora związane z dyscypliną Street Workout. 






Wyszukiwałem podstawowe ćwiczenia z wykorzystaniem masy własnego ciała. Warunki domowe jednak nie pozwalały mi na realizacje treningu tak, jak go sobie wyobrażałem. Ogromną przeszkodą była oczywiście moja sprawność fizyczna, która była w stanie opłakanym. Próbując robić pierwsze powtórzenie pompki nie potrafiłem się podnieść do góry. Mimo to nie poddałem się. Kombinacje jak ułatwić sobie ćwiczenia były przeróżne.

Wygodne okazały się pompki z nogami do pasa opartymi na łóżku. Pozwoliły wzmocnić obręcz barkową oraz klatkę piersiową. Drugim wariantem pompek były pompki odwrotne. Fantastyczna alternatywa do treningu tricepsów dla osób początkujących, bo jest to bardzo ważna partia mięśniowa w Street Workout. Na mięśnie brzucha - oczywiście brzuszki w różnych odmianach. Zostały więc dwie partie:plecy i nogi, których początkowo nie robiłem wcale.

 Moim priorytetem była "baza mięśniowa". Z braku wiedzy, trenowałem 5 razy w tygodniu stopniowo zwiększając liczbę powtórzeń. Przyszedł wreszcie moment, w którym upór się opłacił. Pierwsze powtórzenia pełnych pompek. Był to pierwszy sukces i pierwsza motywacja do dalszego treningu. Treningi były coraz bardziej intensywne, coraz więcej siły nabierałem. Stwierdziłem, że mogę zrobić sobie trening FBW z podziałem ćwiczeń na partie. Były to po dwa ćwiczenia na klatkę, dwa na barki, dwa na triceps, nogi i plecy nadal zostawały w tyle. Mój wygląd się zmieniał, co było kolejną motywacją do dalszych działań.

Na moim osiedlu powstała zewnętrzna siłownia, która była doskonałą alternatywą do przełamania bariery i wyjścia do ludzi. Na początku było to bardzo ciężkie. Potem jednak zrozumiałem, że to była najlepsza decyzja jaką mogłem podjąć. Ludzie  patrzyli na mnie z ogromnym zdziwieniem. Bardzo mnie to peszyło. Kilka razy chciałem zrezygnować z treningów na świeżym powietrzu właśnie przez tych ludzi. Jednak uparłem się i sam sobie udowodniłem, że jestem takim samym człowiekiem jak inni. Zaproponowałem wspólne treningi koledze, który przyprowadził swojego kolegę. Pomyślałem: im więcej osób tym lepsza zabawa. Zebraliśmy się, ułożyliśmy wspólnie plan treningowy według którego będziemy mogli działać i to był kolejny etap progresji zarówno mentalnej jak i fizycznej. Spotykaliśmy się 3 razy w tygodniu. Treningi trwały głównie 2 godziny. W końcu trening był pełny. Dołożyłem ćwiczenia na plecy i nogi i stopniowo obserwowałem rozwój swojej siły i umiejętności.

sobota, 30 maja 2015

YouTube początkiem wspaniałej przygody





Jak już pisałem, przeglądając internet trafiłem na jeden filmik, który tak naprawdę rozpoczął nowy rozdział w moim życiu. Był to film przedstawiający ćwiczącego na drążkach afroamerykanina. Bardzo zaimponowały mi ćwiczenia, które zobaczyłem. Pomyślałem sobie "też tak chcę". Wtedy zacząłem przygodę
z Kalisteniką. Jak to z początkami bywa było bardzo ciężko. 

Pierwsze powtórzenia pompek były jakąś totalną masakrą, ale nie poddałem się. Ułożyłem swój pierwszy plan treningowy. Oczywiście było to poprzedzone przeszukaniem całego internetu, żeby zasięgnąć informacji.  Składał się on głównie z wszelkiego rodzaju pompek, gdyż warunki domowe, wiedza oraz siła
i kondycja nie pozwalały na nic więcej. 

Po kilku miesiącach treningów, kiedy stałem się silniejszy zacząłem kombinować z coraz to trudniejszymi wariantami pompek i dołożyłem ćwiczenia na całe ciało. Umożliwiła mi to zewnętrzna siłownia, która była idealna do treningu
z masą własnego ciała. Wraz z kolegą, który jak się okazało podziela moją zajawkę, chodziliśmy na plac 3-4 razy w tygodniu i najzwyczajniej w świecie improwizowaliśmy. Taką metodą na własnej skórze nabraliśmy doświadczeń
i nauczyliśmy się słuchać swoich ciał. 

Aż przyszedł bardzo ważny dzień, w którym poznałem dwóch wspaniałych ludzi.
Są to trenerzy Street Workout Gdynia, którzy są dla mnie mega motywacją. To dzięki nim moje zaawansowanie treningowe wzrosło. Pokazali mi różne metody treningowe, o których będę opowiadał w następnych wpisach. Ich wskazówki treningowe są bezcenne, a przy tym są wspaniałymi ludźmi
Każdemu mogę polecić grupę Street Workout Gdynia [KLIK]. Od momentu poznania tych ludzi Kalistenika przerodziła się w Street Workout, ale szerzej o tym w następnym wpisie. 


Bardzo chciałbym podziękować ekipie Street Workout Gdynia bo bez Was panowie nie doszedłbym do tego miejsca, w którym jestem teraz.


wtorek, 19 maja 2015

Syzyfowe początki





Sprawny Niepełnosprawny to pseudonim, którym będę się posługiwał na tym blogu. Jego znaczenie wyjaśni się w kolejno pisanych przeze mnie wpisach. Najpierw jednak troszkę historii...
Pech chciał, że urodziłem się z rozszczepem kręgosłupa. Tak naprawdę, gdyby nie wkład zarówno finansowy jak i psychiczny oraz fizyczny moich rodziców, najprawdopodobniej nie byłoby mnie tutaj teraz, a już na pewno nie mógłbym robić tego co kocham. 

Okres mojego dzieciństwa mimo, iż był bardzo ciężki wspominam bardzo dobrze. Pokuszę się nawet o stwierdzenie, że było ono bardzo szczęśliwe. Duży wpływ miała na to atmosfera w rodzinie, która była doskonała. 

Schody zaczęły się podczas okresu dojrzewania wraz z coraz większą świadomością świata. Jak każdy mały dzieciak chciałem bawić się z innymi: grać w piłkę, biegać, bawić się w podchody. Generalnie to co robią dzieci podczas najbardziej beztroskiego czasu w swoim życiu. Niestety nie było mi to dane. Długi czas byłem wkurzony na świat. Zadawałem sobie bardzo często pytania "Dlaczego?". Niestety na tamten moment uzyskanie odpowiedzi było niemożliwe. Gdy patrzę na to z perspektywy czasu były to bardzo trudne momenty w życiu, których potem pojawiało się wcale nie mniej. 

Jednak pewnego dnia trafiłem na platformie YouTube filmik, który tak naprawdę odmienił mnie o 180 stopni... Jaki to film? Dowiecie się już wkrótce.

niedziela, 17 maja 2015

O czym to ja miałem...





Cześć!
Witam Was na moim blogu. Natchniony dwiema dobrymi duszami postanowiłem zacząć przygodę z blogowaniem. 
Jak nazwa bloga podpowiada jestem osobą niepełnosprawną i chciałbym, a przynajmniej będę się starał motywować osoby niepełnosprawne do jakiejkolwiek aktywności fizycznej. Nie oznacza to jednak, że jest to blog skierowany tylko dla jednej grupy osób. Mam nadzieję, że każdy kto tu wejdzie znajdzie coś dla siebie. 
Poruszę również tematy dość osobiste. Mowa tutaj o moim subiektywnym poglądzie i podejściu do niepełnosprawności
Pomysł ten siedział we mnie dość długo, lecz nigdy nie miałem odwagi by spróbować swoich sił  jako bloger. Jednak dwie dziewczyny popchnęły mnie do tego. Mowa tu o Kasi i Ani. Kasia - najpierw pomysł na przygodę z platformą YouTube. Już wtedy miałem wizje stworzenia czegoś naprawdę fajnego. Ania przypieczętowała ten pomysł tak naprawdę jedną rozmową. Bardzo serdecznie pozdrawiam Was dziewczyny i dziękuje za ten genialny pomysł. 
Zapraszam wszystkich do śledzenia mojej przygody. 

Trzymajcie się :)